Są takie pytania, które weganie słyszą non stop i zalewa ich krew. A przynajmniej mnie. Oczywiście i tak zawsze na nie odpowiadam, ale raczej z grzeczności, niż z własnej ogromnej chęci.
Spis treści:
Przedstawiam Wam teksty, które weganie słyszą non stop:
To ty nie jesz sera? Ja bym tak bez sera nie mogła żyć…
Powiedział dosłownie KAŻDY WEGANIN zanim został weganinem. Ja również miałam największe opory ze zrezygnowaniem z sera, szczególnie na pizzy. Ale po dwóch latach życie bez sera jest dla mnie już czymś normalnym. Ba! Teraz nie mogłabym już wrócić do sera i jeść go jak dawniej. Szczególnie, gdy Polska jest super zweganizowana i możemy znaleźć tu mnóstwo zamienników, w tym pyszne roślinne sery.
To co Ty na przykład jesz na śniadanie?
Czy weganie naprawdę potrzebują mieć jakieś fancy dania? Właściwie jem to samo na śniadanie, co reszta świata – pulchne naleśniki, cynamonową owsiankę, kanapki z masłem orzechowym i bananem lub przepyszną tofucznicę, zamiast jajecznicy.
A jak zastępujesz białko?
Mit wokół roślinnego białka przez lata urósł do rangi problemów światowych. Weganie, którzy umierają z braku białka, bo przecież takowe znajduje się tylko w mięsie. A kiedy odpowiadam, że na przykład z soji słyszę…
Ah tofu. Próbowałem tofu i mi nie smakuje.
Pewnie, że ci nie smakuje, bo nie potrafisz go przyrządzić. Jak większość ludzi, którzy kupują je po raz pierwszy. Swoją drogą ostatnio się zastanawiałam, jak roślinożercy zza granicy radzą sobie bez znajomości przepisów z Jadłonomii, na przykład bez takiego Tofu zmieniającego życie.
W ogóle nie jesz mięsa? Ale że tak nigdy??
Czy mam wybrać sobie jakieś konkretne dni na bycie weganką? Może trudno w to uwierzyć, ale tak właśnie jest – nigdy. Czy mój rozmówca chce, żebym się przyznała, że w czwartki jadam schabowego z ziemniakami, żeby wygrać jakąś niewidzialną nagrodę?
Zakładam, że trochę nudna jest ta twoja dieta, bo w kółko jesz to samo.
Każda dieta może być mało urozmaicona i jako mięsożerca również jesteś w stanie jeść wciąż to samo. Wystarczy wyszukać terminu wegańskie jedzenie chociażby na pintereście lub google i popatrzeć na kolorowe, różnorodne dania.
Ale to ma tylko mleko i jaja w proszku. Możesz zjeść, prawie wegańskie…
Dla ciebie te składniki nic nie znaczą, ale dla nas wegan to oznaka, że produkt jest niewegański. Już wielokrotnie słyszałam, że mogę coś zjeść – nikt nie będzie wiedział, albo co gorsza – mój rozmówca chce, żebym zjadła, bo ja jestem taką matką, nakłaniającą wszystkich do jedzenia. Z tym, że moja dieta jest moim wyborem, który należy szanować.
Bonus: A rybkę zjesz? Rybki są zdrowe.
Klasyka. Wkładamy do tego samego pudełka co „Przecież ryba to nie mięso!” Ten tekst słyszałam jeszcze jako wegetarianka co roku na Wigilii. Niestety zaniepokoję cię. Wszystko co miało oczy i było kiedyś żywe, jest mięsem. Ale i tak szlag mnie trafia jak widzę w okresie Świąt żywe karpie z supermarketach lub co gorsza – duszące się i okrutnie cierpiące w plastikowych torebkach. Taka ot, mała dygresja.
Roślinożercy, odezwijcie się!
Jakie teksty Was zaniepokoiły? Co dodalibyście do tekstów, które weganie słyszą non stop?