Dlaczego już nie mam idealnej porannej rutyny?

Dlaczego już nie mam idealnej porannej rutyny?
Kiedy przyszła pierwsza fala pandemii byłam już mocno wkręcona w rozwój osobisty. Czytałam o nawykach i postanowiłam stworzyć swoją idealną poranną rutynę. Wiecie, taką jak mają te wszystkie youtuberki, wstające z nienagannie ułożonymi włosami. Jeszcze w liceum je oglądałam i marzyłam o tym, by mieć swoją poranną rutynę. Problem w tym, że wpadłam w jej pułapkę. Dlaczego zrezygnowałam z idealnej porannej rutyny, która przez pewien czas była nieodłącznym elementem mojego poranka?
 
 

Idealna poranna rutyna

Ułożyłam swoją własną rutynę z samego rana. Wstawałam wtedy wcześnie (jakżeby inaczej, w końcu ludzie sukcesu wstają wcześnie, prawda?) ścieliłam łóżko, żeby do niego nie wracać, piłam ciepłą wodę z cytryną, pisałam w dzienniku, a potem szłam do ogródka poćwiczyć yogę na trawie, jeszcze przed wschodem słońca. Po jodze przygotowywałam sobie pyszne śniadanie. Czyż to nie idealna poranna rutyna?
 
Czasami jednak pojawiały się przeszkody, których nie potrafiłam przeskoczyć. Wstawałam wcześnie, ale nie każdego dnia, bo czasami zostawałam w łóżku do 11, a potem wkurzałam się na siebie, że tak późno wstałam. Uwielbiam pisać dziennik, ale czasami się zdarzyło, że wcale nie miałam ochoty tego robić i przez cały dzień śledziła mnie natrętna myśl, że muszę napisać COKOLWIEK w dzienniku. Ćwiczyłam yogę, nawet kiedy trawa była mokra od nocnego deszczu a poranne ćwiczenia wcale nie były taką radością.
 
 

W pułapce porannej rutyny

Myślałam, że poranna rutyna jest celem, a posiadanie jej sprawi, że nagle stanę się zupełnie inną osobą. Ale poranna rutyna jest środkiem samym w sobie. Jest narzędziem, które ułatwia tranzyt między nocą a dniem. Ma nas nastroić pozytywnie na resztę dnia. Warto spędzić te pierwsze godziny wykonując pożyteczne, zdrowe, ale też przyjemne dla nas rzeczy.
 
Nie trzeba się zamykać i być sztywnym jak ja na początku. Na przestrzeni czasu moja poranna rutyna ewoluowała i zmieniała się wielokrotnie. Dostosowywałam ją do warunków, w których żyłam a czasami w ogóle jej nie miałam. O tym, że warto dostosowywać rutynę to naszego trybu życia mówi też Lana w tym filmie. Wspomina, że wstawanie w Szwecji o 5 rano latem może być całkiem łatwe, ale zimą jest to fizycznie niemożliwe.
 
Obecnie robię głównie 2 rzeczy od rana – medytuję i piszę dziennik, bo to nawyki, które najbardziej mi służą. Moja rutyna jest jednak elastyczna jak plastelina i z łatwością mogę ją modelować. Próbuję nowych rozwiązań, obserwuję co jest dla mnie najlepsze i nie zamykam się tylko na jedną „dobrą” wersję porannej rutyny. To ona ma służyć mi, a nie odwrotnie. Nie jestem niewolniczką swojej rutyny, tak jak to bywało w przeszłości.
 
 

A może jednak poranna rutyna?

Mimo tego, że już nie zabiegam o posiadanie idealnej porannej rutyny uważam, że jest to naprawdę wartościowe narzędzie sprawiające, że nasz dzień wygląda lepiej, bo zaczynamy go w zupełnie inny sposób. Skupienie się na dobrych nawykach z samego rana, takich jak ćwiczenia fizyczne czy zrobienie pełnowartościowego śniadania sprawia, że wkraczamy w nowy dzień pełni energii.
 
Choć niektórzy uważają, że poranna rutyna jest nudna, dla mnie jest ważna, bo daje mi poczucie stabilności i tego, że stąpam po stabilnym gruncie. Sprawia, że chociaż te pierwsze godziny dnia mają swoją strukturę. Warto mieć swoją poranną rutynę, ale też być elastycznym i dostosowywać ją do swoich potrzeb. Nie wolno złapać się w jej sidła, będąc ekstremalnie sztywnym. Czasami warto wrzucić na luz, na przykład jak jedziecie na wakacje.
 
 
***
 
A czy Wy macie swoją poranną rutynę? A może zrezygnowaliście ze starania się o to, by była idealna?
Koniecznie podzielcie się swoimi spostrzeżeniami!
 

Leave a Reply