Ile razy nie mieliście motywacji do nauki podczas sesji lub na regularne ćwiczenia? Zdarzyło wam się zrezygnować po miesiącu ze zdrowej diety, mimo że to miało być waszym postanowieniem noworocznym? Czy kiedykolwiek poddaliście się podczas realizacji swoich marzeń lub planów a waszą wymówką był brak motywacji? Jak naprawdę się motywować do działania?
Spis treści:
3 sekrety motywacji
Ostatnio sięgnęłam po świetną lekturę dotyczącą motywacji. Jeff Haden w swojej książce Mit motywacji. Jak grać, żeby wygrać opisał najpopularniejsze mity motywacji. Przy okazji, autor ma niebanalne poczucie humoru, które jest jednym z powodów, dla których mogę z radością polecić tę lekturę.
Wybrałam konkretnie tę pozycję, ponieważ poczułam, że ostatnio nie mam motywacji na realizowanie planu, który stworzyłam, a który nieruszony umierał już kilka miesięcy w otchłaniach moich notatek.
Motywacja bierze się z sukcesu
Absolutnym faktem dotyczącym motywacji jest to, że żeby mieć motywację, najpierw trzeba zacząć. Jak wielokrotnie przypomina Haden w swojej książce:
sukces –> motywacja –> większy sukces –> większa motywacja
Przypuśćmy, że chcesz zacząć biegać lub nauczyć się nowego języka obcego, ale nie masz motywacji. Ona nagle nie spłynie jak grom z jasnego nieba, ani nie stwierdzisz pewnego deszczowego poranka: TAK TO TEN DZIEŃ! Ten dzień w którym zacznę biegać. Niestety motywacja tak nie działa.
To co musisz zrobić to iść wyjść pobiegać. Kiedy już zobaczysz, że udało ci się przebiec 2 kilometry, będzie to dla ciebie małym osobistym sukcesem. Możesz sobie pogratulować. Ten mały sukces sprawi, że będziesz mieć więcej motywacji, by iść pobiegać następnym razem.
Załóżmy, że chcesz nauczyć się hiszpańskiego. Zamiast zakrywać się wymówkami, że nie masz motywacji na rozpoczęcie nauki i czekać aż pewnego dnia jakimś cudem do ciebie przyjdzie, po prostu zacznij. Kiedy zobaczysz, że znasz już kilkanaście słów, będziesz mieć więcej motywacji, by kontynuować naukę. Opanowanie podstawowych zwrotów stanie się sukcesem, który da ci kopa motywacyjnego.
Motywacja bierze się z małych sukcesów, systematycznie odnoszonych. Jeśli chcesz przebiec maraton, to nie zaczynasz od 40 kilometrów. Jak chcesz umieć dogadać się z hiszpanem, to nie zaczynasz od nauki zaawansowanych słów, ale od ¡Hola! (ewentualnie od Mi casa es su casa i La familia es todo).
Nie przerywaj łańcucha
Dlatego warto jest śledzić swoje codzienne poczynania oraz regularnie (najlepiej codziennie) odhaczać małe sukcesy. Warto nastawić się na stworzenie łańcucha w twoim kalendarzu. Czym więcej X będziesz zaznaczać, dzień po dniu, tym bardziej nie będziesz chciał ich przerywać.
Wewnętrzna motywacja
Motywacja bierze się tylko i wyłącznie ze środka. Jeśli motywacja jest czynnikiem zewnętrznym, nie starczy nam jej na długi czas. Właśnie dlatego ludzie często poddają się przy odchudzaniu czy noworocznym chodzeniu na siłownię. Czynnikiem zewnętrznym, który motywuje jest nowy rok, nagła zmiana życia lub uczęszczanie na siłownię, bo wszyscy moi znajomi tak robią, więc nie mogę zostać w tyle. Jednak te czynniki nie dają nam dużego kopa i po jakimś czasie rezygnujemy z ćwiczeń. Prawdziwymi motywatorami może być chęć zadbania o swoje zdrowie, poprawienie kondycji czy (jak to niestety bywa w większości przypadków) poprawa wyglądu naszej sylwetki.
Wyznacz cel i… zapomnij o nim
To bardzo ważny punkt. Jeśli naszym celem jest podróż dookoła świata to będziemy potrzebowali dużo pieniędzy. Musielibyśmy pracować przez długi czas oraz skrupulatnie trzymać się budżetu, a ten fakt nie jest zbyt motywujący do oszczędzania.
Jeśli naszym celem jest dogadanie się z hiszpanem, to musielibyśmy poświęcić kilka lat na naukę hiszpańskiego, tym samym rezygnując z innych rzeczy. To znaczy, że musielibyśmy uczyć się języka intensywnie kilka razy w tygodniu. Ten fakt nie jest zbyt motywujący do tego, by zacząć.
Dlatego, jak proponuje Jeff Haden, warto wyznaczyć sobie wielki cel a później o nim zapomnieć. Należy stworzyć plan zawierający kroki, które musimy podjąć każdego miesiąca, tygodnia i dnia, po to by przybliżyć się do celu. Powinniśmy jednak skupić się na planie, a nie na samym celu.
Jak to wygląda w praktyce? Jeśli chcę wyjechać w podróż dookoła świata, moim planem jest to, że będę odkładać stałą, ustaloną przeze mnie kwotę miesiączną na konto oszczędnościowe. Ponadto, będę również prowadzić miesięczny budżet finansowy. To jest mój plan i na nim powinnam się skupić, a nie na samym celu.
Jeśli chcę nauczyć się hiszpańskiego, moim planem jest to, żeby uczyć się tego języka pięć razy w tygodniu po 30 minut. Warto jeszcze ustalić w jaki sposób będę się uczyć. Może zapiszę się na kurs językowy a może kupię podręczniki do samodzielnej nauki? W każdym razie, moim planem jest te 30 minut dziennie, a o celu… już dawno temu zapomniałam.
Przeczytaj również: Filologia Hiszpańska – jak wyglądają studia i czy warto?
Nie mów bliskim o swoich planach
Czasami, kiedy wyznaczamy sobie nowy cel mamy ochotę obwieścić o swoich zamiarach całemu światu. Chcemy podzielić się dobrą wiadomością ze wszystkimi, choć to podejście nie do końca nam służy.
Nowojorski psycholog Peter Gollwitzer przeprowadził badania, w których wykazał, że kiedy zaczynamy opowiadać o swoich wielkich zamiarach czujemy, że już się przybliżyliśmy do naszego celu, pomimo, że jeszcze nawet nie ruszyliśmy palcem.
Przypuścimy, że chcesz otworzyć swój biznes. Czytasz biografie osób, które zostały milionerami, zagłębiasz się w blogi biznesowe. O swojej wiedzy i zamiarach z podekscytowaniem opowiadasz swoim przyjaciołom i rodzinie. Bliscy zaczynają patrzeć na ciebie jak na osobę, która ma poważne plany biznesowe. Trzymają kciuki i wpierają cię w twoim przedsięwzięciu. Może nawet usłyszysz, że ktoś cię podziwia, bo ja bym tak nie mógł zaryzykować i rzucić obecnej pracy.
Zaczynasz czuć, że zrobił_ś już dużo w kwestii otwarcia swojego biznesu, mimo że od kilku tygodni jedyne co robisz to wymyślasz nazwę dla swojego start-upa. Dlaczego się tak dzieje? Mówiąc innym o swoich planach, wchodzisz w tożsamość, którą chcesz wykreować. Troszeczkę zaczynasz uważać się za bizness(wo)man, pasuje ci ta rola, więc praca, by rzeczywiście założyć swoją markę przesuwa się w czasie lub wkrótce o niej zapominasz.
Tak jak pisał Kłosiński: swoje plany lepiej zachować dla siebie.
***
Znaliście powyższe mity motywacji? Dajcie znać w komentarzu!
Inne wpisy, które mogę Ci się spodobać: